E-NO-SHI-MA DON! - recenzja Tsuritamy.

Yuki Sanada, aspołeczny i nieco samotny nastolatek, przeprowadza się wraz z babcią na małą, malowniczą wysepkę, zwaną Enoshima. Podejmuje tam naukę w jednej z lokalnych szkół. Niedługo później, do jego nowej klasy dołącza intrygująca i piękna nieznajoma, w której z miejsca... Ah, to szło inaczej. Do klasy Yukiego dołącza bowiem Haru, chłopak wyglądający i zachowujący się cokolwiek niecodziennie - przyznajmy szczerze, jednak nie spotykamy każdego dnia nastoletnich chłopców z akwarium na głowie, podających się za kosmitów, ponadto uzbrojonych w pistolet na wodę... Prawda? PRAWDA? No, w każdym razie, cóż za niezwykłe zaskoczenie, nowy uczeń wyraża osobliwe zainteresowanie naszym protagonistą, choć ten przecież nie wyróżnia się niczym specjalnym. Niestety moje drogie fanki hińskiego gejporno, anime nie postanawia podążyć tą ścieżką, a Haru jedyne, czego chce od Yukiego, to złapanie przezeń jednej ryby. Nie pytajcie mnie, na tym etapie udam, że ja również nie mam pojęcia, po co mu ta cholerna ryba i dlaczego nie może użyć swoich dwóch, sprawnych rąk by złapać ją samemu. Albo chociaż iść do sklepu i nabyć delikwenta. Historia powoli toczy się dalej, podczas gdy nasz duet powoli zaprzyjaźnia się ze sobą oraz kolejną dwójką, pardon, trójką - Usami Natsukim, który to uczy Yukiego (tak, nie wiedzieć czemu, niemal bez wahania zgodził się na prośbę Haru!) wędkarstwa, Yamada Akirą obserwującym "kosmitę" (choć obserwując tego dzieciaka nietrudno uwierzyć, że w istocie mamy do czyniania z prawdziwym kosmitą) i jego kaczką, Tapiocą. Jeżeli przybraliście teraz wyraz twarzy wyrażający bezgraniczne niezrozumienie, pozwolę sobie wręcz je pogłębić - przed państwem jest nie kryminał czy seria tworzona "na fazie", a ciepłe, przemyślane i przezabawne okruchy życia!

Dorastanie i nastoletnie przyjaźnie to temat poruszany w anime tak często, jak Smoleńsk w polskich mediach. Wszyscy znamy, niekoniecznie lubimy, bo ileż można słuchać o "nakama power!11oneone!". Mnie również ciężko zaliczyć do grona fanów tych pociesznych shounenów, toteż wiedząc, czego mam się spodziewać, z lekkim niepokojem zasiadałam do Tsuritamy. I choć z mocno ironicznego, może nawet sceptycznego wstępu, ciężko to wywnioskować, zostałam bardzo mile zaskoczona. Akcja w Tsuritamie toczy się powoli, swoim własnym tempem, a mimo to, widz ani na sekundę nie czuje się znudzony. Czuć ten klimat, ciepło i naturalizm bije wręcz z ekranu. Pytania z początku piętrzą się w niesamowitym tempie, ale lękajcie się - wszystkiego dowiadujemy się w swoim czasie, na wszystko znaleziono chwilę, każdy szczegół został wyjaśniony, nie pozostawiono irytujących niedopowiedzeń, a historię ładnie zamknięto. Nie dodawano na siłę wielkich dramatów ani zagadek - fabuła jest naprawdę prosta, ale to w jej prostocie tkwi siła.

Bohaterów Tsuritamy po prostu nie da się nie polubić. Yuki z początku sprawia wrażenie typowego, stereotypowego, jednak jest przy tym inteligentny i zwyczajnie sympatyczny, łatwy do zrozumienia, ciężko się z nim nie zżyć, a jest to rzadkością wśród protagonistów "tego typu", przynajmniej w moim przypadku. Mimo to, moje serce skradł szalony Haru, przeuroczy i niezwykle przekonujący w swoich czynach, aż zazdroszczę takiej charyzmy czy siły preswazji. I tu nie mamy do czynienia z bohaterem zupełnie typowym, bowiem to nie kolejny, "wesoły idiota", Haru ma łeb na karku i umie myśleć, o czym szybko się przekonujemy. Choć często spychany na drugi plan, w kaszę nie da sobie pluć i Natsuki, który jest zdecydowanie największym realistą z całej obsady, czego absolutnie nie uważam za wadę - często grał rolę "ojca" całej bandy, panując nad nimi i trzymając coraz to nowsze pomysły Haru w ryzach. Z początku enigmatyczny Akira, po poznaniu się z głównym trio, szybko zmienia swoją postawę, lecz na szczęście wypada to równie realistycznie, co cała reszta. Warto wspomnieć jeszcze o babci Yukiego, kobiecie przesympatycznej, inteligentnej i dojrzałej jednocześnie, mającej również całkiem spory wpływ na zachowanie swojego wnuka i jego przyszłe wybory.

Już w pierwszych minutach absolutnie zachwyciła mnie strona audiowizualna anime. Kolory są soczyste, wyraźne, nie żałowano ich w żadnej scenie, każdą scenę oglądałam z nieukrywaną przyjemnością - to był zdecydowanie najlepiej dobrany zabieg, bardzo podkreślający klimat całej serii. W odróżnieniu od tła, projekty postaci może i nie porażają szczegółowością, jednak są charakterystyczne, staranne i niezwykle udane, idealnie wpasowując się w całą resztę. Nieco mniej udanie wypadł soundtrack, jednak ogółem, fletowe i fortepianowe kawałki to kwintesentcja Tsuritamy, słucha się ich równie przyjemnie, jak ogląda całą resztę. Opening, choć ładny, nie zrobił na mnie większego wrażenia, za to pochwalić muszę cudowny ending, pozostawiający uczucie melancholii po obejrzeniu każdego odcinka.

I cóż ja mogę rzec? Tsuritama to wybitnie udana obyczajówka, zarówno bawiąca, jak i prowokująca do chwili nieco mniej poważnych rozważeń, bo może nie na temat celu istnienia, ale chociażby cenności młodzieńczych lat, które przemijają, zanim zdążymy się obejrzeć oraz przyjaźniach w nich zawartych. Idealna seria na poprawę humoru w trakcie chłodnych, zimowych wieczorów - czuć powiew lata i świeżości. Polecam. Tak, chyba wszystkim.

Grafika - 9/10
Muzyka - 7/10
Postacie - 9/10
Fabuła - 8/10
Całokształt - 8/10
Następny PostNowszy post Poprzedni postStarszy post Strona główna

7 komentarzy:

  1. Szanuje, jest okejka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Did not deserve such a compliment.
      Raduję się całym serduszkiem, dziękuję i biorę na klatę wszystkie uwagi, które niemal na pewno pojawią się w przyszłości.
      Nyan...passu!!11oneone

      Usuń
    2. Nyanpasu to mój dzwonek na notyfikacje :P
      http://nyanpass.com

      Usuń
  2. Twoje recenzje naprawdę zachęcają do obejrzenia! Gdybym była na miejscu osoby, która jeszcze nie oglądała Tsuritamy po przeczytaniu tej recenzji wzięłabym się do oglądania. Piszesz fajnym, lekkim stylem, a Twoje porównania chociażby do Smoleńska są zabójcze, podziwiam :)! Miło się czyta, będę częściej wpadać. O! Jestem ciekawa Twojej mangowej kolekcji, ponieważ wyglądasz na osobę dość rozeznaną w temacie :). Pozdrawiam i życzę sukcesów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa - mangami prędzej czy później się pochwalę, choć muszę Cię rozczarować, bo chyba nie mam specjalnie powodu do dumy.
      Ja również pozdrawiam!

      Usuń
  3. Joł siemson elo kurwa przylazłam C: Na dodatek z nowym kontem ;>

    Tsuritamę miałam w planach od dobrego roku , ale ze mnie prawdziwy leniuch jest , więc stoi w planowanych do teraz .
    Chociaż w zeszłym tygodniu planowałam zacząć , nie miałam czasu , bo nowe-stare odcinki z tego sezonu nie dawały spokoju mojemu sumieniu . Nienawidzę zaczynać nowej serii , kiedy z innymi tytułami jestem do tyłu . Na chwilę obecną aż 6 serii stoi w miejscu ...!
    W każdym razie , oglądanie ww anime chciałam zacząć w ten weekend , choć nie wiem jak mi to wyjdzie .
    Wiedz jedno , Hiyo - ta recenzja jebnęła mnie na tyle , by Tsuritamę obejrzeć już , teraz , zaraz . Niestety jest taki jeden skurwiel , który mi nie pozwala - czas .
    Nawet teraz zrezygnowałam z pisania cholernego listu motywacyjnego , by przyleźć tutaj i napisać obiecany post . Nie żebym czegoś żałowała , walić podstawy przedsiębiorczości !
    Och , znów zeszłam z tematu ...
    Jak nie w ten weekend , to w następny , w końcu to ferie i te sprawencje ~

    Trochę głupio , że zaczęłam od Twojego ostatnio dodanego posta , ale to Tsuritama , musiałam zacząć od niej ._________.

    Recenzja wyjebana w kosmos ♥
    Tak w ogóle , to czytałam większość z Twoich postów , tylko nic nie pisałam , bo nie miałam jeszcze konta c:'

    PS. Zdaje mi się , czy Tsuritama miała u Ciebie 9/10 ...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli stąd tu jesteś, troglodytko Ty moja.
      Wzruchałam ♥
      I tak, w moim serduszku Tsuritama na zawsze będzie miała 9. Tylko wiesz, bloging is sirjus bysnes. Trzeba zachować resztki obiektywizmu.

      Usuń